czwartek, 27 lutego 2014

Kuleczki z indyka na imprezę


Sylwester już za nami, ale zaczął się karnawał! To właśnie w tym okresie organizuje się najwięcej imprez. Tłem do tego typu spotkań (ciągle nie rozumiem czemu nie kwestią kluczową?) jest jedzenie. Zazwyczaj to ja biorę los żołądków moich towarzyszy w swoje ręce. Od wielu lat stawiam na jedzenie typu "finger food" czyli drobne porcje na jeden kęs. Podstawową zasadą jest różnorodność! Zazwyczaj wiecie, kto Was odwiedzi, ale niekoniecznie musicie znać jego gusta smakowe. Dlatego na moim stole musi się znaleźć coś ostrego i łagodnego, coś słodkiego i kwaśnego, coś mięsnego i warzywnego. 

Wszystko podane tak, by nie wprawiało w zakłopotanie pod tytułem "jak się do tego zabrać?", a często nawet podpisane zgrabnymi karteczkami by uniknąć ciągle tych samych pytań. Żadnych talerzyków czy widelców - tylko palce i wykałaczki. Taką właśnie drogą na moim stole wylądował indyk ze szpinakiem. Jest pyszny, soczysty i niewymagający! Spróbujcie go koniecznie :)

SKŁADNIKI: Na kulki:
- 300 g mięsa mielonego z indyka

- 150 g szpinaku mrożonego (wybierzcie ten nie miażdzony)
- sól, pieprz 
- jajko
- bułka tarta (opcjonalnie)

Na sos meksykański: 
- szklanka ostrego keczupu
- 4 łyżki soku pomarańczowego lub ananasowego 
Na sos jogurtowo-serowy
- szklanka gęstego jogurtu
- 30-50 g serka topionego

PRZYGOTOWANIE:Rzadko kupuje gotowe mięso mielone. Wolę wybrać sobie kawałek mięsa i poprosić o zmielenie sprzedawcę. Zrobią to dla Was w każdym mięsnym sklepie (nie wiem czy w hipermarketach też), a przynajmniej unikniecie kupowania tektury ;) Szpinak rozmrażam, a mięso mieszam z jajkiem i odrobiną bułki tartej. Dodaję sól i pieprz. Na koniec dorzucam rozmrożony szpinak, wszystko dokładnie mieszam. 

Zaczynam rozgrzewać piekarnik 160ºC z termoobiegiem. Z mieszanki mięsno-szpinakowej formuję małe kuleczki - ok. 1-2 cm średnicy każda. Układam je na wyłożonej papierem do pieczenia blasze albo w niskim naczyniu żaroodpornym. Można je też usmażyć, ale wtedy pokryte są lekką warstwą oleju, a nie chce, żeby moi goście musieli paprać ręce :) Pieczone na pewno nie będą suche, bo tłuszcz z mięsa wystarczy im w zupełności.  

Kulki zostawiam w piekarniku na ok. 10-15 minut, zależy jak małe porcje udało nam się zrobić. Teraz zajmuję się sosami. Zazwyczaj podaję przynajmniej dwa rodzaje, w których można zatopić takiego indyka - jeden łagodny, jeden pikantny. Tym razem postawiłam na serowy i meksykański (nie wiem czy tak się nazywa naprawdę, ale tak się u mnie na niego mówi). Są bardzo proste, a naprawdę smaczne. Serek topiony rozpuszczam na małym ogniu, żeby się nie przypalił od spodu i mieszam z jogurtem, zostawiam aż wystygnie. W drugim naczyniu mieszam ostry keczup z sokiem i drugi sos mam już gotowy. Nic prostszego. 

Z piekarnika wyciągam kuleczki, przekładam na talerz i w każdą wbijam wykałaczkę. I można szykować się na imprezę ;) Smacznego! 

PS. Niech już będzie wiosna i dłuższe dni, żebym nie musiała ciągle robić zdjęć przy sztucznym świetle!

3 komentarze:

  1. Nie jadłam jeszcze mielonego z wmieszanym szpinakiem, a na pewno smakuje to pysznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi akurat bardzo smakuje i mam nadzieję, że Tobie też przypadnie do gustu :)

      Usuń
  2. Uda się to samo zrobić na patelni?
    :)

    OdpowiedzUsuń